Relację z naszym wewnętrznym dzieckiem moglibyśmy sprowadzić do metafory drzewa. Kiedy spojrzysz na przekrój pnia dojrzałego drzewa, zobaczysz coś, co powszechnie nazywamy słojami. W miarę upływu lat kolejne słoje w pniu narastają na już istniejącą strukturę. Oznacza to, że środek pnia jest w dosłownym tego słowa znaczeniu młodszą wersją tego drzewa, na którą narastały słoje w kolejnych latach. Ta młodsza wersja w środku, pamięta czasy, kiedy jeszcze będąc wiotka i słaba, targały nią silne wiatry i susze. Ma w sobie zapisane wszystkie ataki szkodników, uderzeń dzięcioła i wycięte serca zakochanych (szczególnie dobrze widać to np. u Buka, który ma tak zwaną pamięć kory – kolejne słoje narastają z dokładnie takim samym kształtem i strukturą). Pamięta też okresy bogate w słońce i wodę, dzięki którym mogła wzrastać. Każdy kolejny słój to zapis innych doświadczeń, o które bogatsze wzrastają te kolejne.
Podobnie jest z naszym wewnętrznym dzieckiem. Ono zawsze w nas będzie niezależnie od kolejnych warstw dorosłości, jakie zbudowaliśmy wokół niego na przestrzeni lat. Jego niezaspokojone potrzeby i traumy dziś odznaczają się Twoim życiu emocjonalnym. Jego spontaniczne aktywności i okresy sielanki, dziś odznaczają w tym, co Cię kręci i być może, co robisz w swoim życiu zawodowym, jeśli jest w pełni Twoje. Każde dzieciństwo ma jasną i ciemną stronę. Oby dwie stanowią całość Twojego człowieczeństwa. Żadna nie jest lepsza ani gorsza. Ta, którą określamy, jako jasna to ta, która dziś jest tym, do czego dążysz i tęsknisz – przyjemności, spełnienie i satysfakcja, lecz tylko te akceptowane przez Twoje otoczenie i normy, w jakich żyjesz. Ta strona, którą nazywamy ciemną, określana również, jako cień, to ta część nas, która została wyparta w procesie socjalizacji (nieakceptowana przez Twoją rodzinę, przyjaciół, szkołę i kościół). To nie znaczy zła – to znaczy, że nie została przyjęta przez Twoje otoczenie, a którą Ty odrzuciłeś w imię przynależności do tego otoczenia. Np. agresja w dzieciństwie, jest często próbą stawiania granic – stłumiona przez otoczenie bez jednoczesnego poszanowania granic, może się w dorosłym życiu skończyć totalnym brakiem asertywności.
Zagłuszane i niezaspokajane dziecko, będzie dawać o sobie znać. Im bardziej wypierane tym bardziej będzie to widoczne – i dla świata i dla Ciebie. Tym głośniej, im grubszą warstwą słojów dorosłego i zracjonalizowanego życia je zabudujesz. Niezaspokojone potrzeby, niewysłuchanie i brak miłości dadzą o sobie znać w niezrozumiałych i impulsywnych reakcjach, projektowaniu wypartych części siebie na innych (im bliższe relacje, tym bardziej) i będzie wieczną lekcją do odrobienia we wszystkich relacjach w dorosłym życiu. Dorosły prowadzi wtedy z innymi rozmowę, której nie dokończył z własnym rodzicem.
Natomiast życie wbrew własnym predyspozycjom, talentom i naturze, czyli tym, co przejawiało się w naszych dziecięcych, spontanicznych wyczynach, skończy się prędzej czy później wypaleniem i depresją i innymi zaburzeniami z powodu życia nie swoim życiem. Jeśli w swojej dzisiejszej codzienności tłumisz np. kreatywność wyrażającą się w dzieciństwie z pomocą rysowania lub orgiami; fizyczną energię i aktywność wyrażającą się we wchodzeniu na drzewa i akrobacje na trzepaku; chęć uczenia się i poznawania świata, wyrażająca się we wchodzeniu do każdego napotkanego zakamarka i rozbieraniu każdego urządzenia na części pierwsze – to, jeśli to stłumisz – tę Twoją naturalną motywację do życia – nie dziw się, że każdy Twój dzień zaczyna i kończy się jak u Adasia Miauczyńskiego w Dniu Świra.
I tego chce Ci życzyć w tym pięknym dniu, jakim jest Międzynarodowy Dzień Dziecka. Bądź DLA SIEBIE mądrym rodzicem, który przytula i troszczy się, kiedy dziecko cierpi. Mądrym rodzicem, który wspiera (nie wyręcza) w zrobieniu czegoś, czego jeszcze nie potrafi, wierzy i dodaje otuchy. I wreszcie mądrym rodzicem, który rozumie, że każde dziecko musi się bawić, cieszyć i potrzebuje na to przestrzeni. Także to Twoje wewnętrzne. Dla mnie osobiście to wyższy level dojrzałości.
To, do czego Cię zachęcam i zapraszam w tym dniu, to właśnie ta przestrzeń do spontanicznej i pełnej wolności zabawy…. Na trzepaku, taplając się w kałuży, włażąc na drzewo, grając w klasy, czy rozebraniu robota kuchennego na części pierwsze – niezależnie czy ktoś patrzy, czy nie, bez jakiegokolwiek wypada lub nie wypada. Doświadcz tego świadomie, jako dorosły. A nóż odkryjesz na nowo swoje życie…
To jak?
Wybierasz drzewo czy trzepak?
O mnie
Nazywam się Piotr Borwin. Urodziłem się w Łodzi. Pracuję jako coach kariery i relacji. Z pasją podchodzę do etnografii, antropologii i wszelkich nauk o człowieku. W mojej pracy skupiam się na pracy z relacjami (głownie dialogu międzypokoleniowym), świadomym wyborze drogi życiowej i zawodowej, wolności oraz oswobadzaniu człowieka z narracji innych. Jestem autorem książki o budowaniu świadomej kariery „Weź sobie tę pracę”. Piszę teksty traktujące o wolności od narzuconych człowiekowi schematów w naszej kulturze, relacji z naturą i zachęcające do żywego przeżywania swojego życia na każdym poziomie.