Kultura, media, internet pokazują nam święta, jako sielankowe, ciche, spokojne. Cała rodzina siedzi przy stole, wszyscy się uśmiechają, popijają coca-colę, jedzą pyszne jedzenie, rozmawiają, a każdy jest dla każdego miły. Reklamy, w telewizji, radiu i internecie krzyczą: „KUPUJ, KUPUJ, KUPUJ!!!”, bo jak kupisz to na pewno Twoje święta będą wspaniałe i jak z obrazka. Dlaczego jednak dajemy się zwariować aż w takim stopniu? Co sprawia, że tratujemy się nawzajem w centrach handlowych i obrzucamy epitetami na parkingach? Co sprawia, że na ulicach mimo pięknych świątecznych dekoracji unosi się atmosfera stresu?
Otóż sukces „świątecznego marketingu” polega na tym, iż uderza on centralnie w nasze miękkie podbrzusze. Święta to kompilacja mnóstwa głębokich i istotnych dla nas spraw: wspomnień z dzieciństwa, relacji z matką, ojcem i resztą rodziny, tematów tabu, niewyleczonych ran z przeszłości a z drugiej strony oczekiwań i nadziei, że ten magiczny czas, w którym zwierzęta mówią ludzkim głosem odmieni także nasze życia i relacje. Więc płyniemy z prądem i dajemy porwać się w ten wir świątecznego szaleństwa. Więcej Coca-Coli, więcej ekskluzywnego jedzenia z Lidla, piękniejsza niż rok temu fryzura i paznokcie, nowa koszula, większy telewizor, za który raty zapłacisz dopiero od kwietnia. Skoro rok temu się nie udało to znaczy, że w tym musisz postarać się bardziej, kupić więcej, zrobić więcej i pokazać się z jeszcze lepszej strony. A skoro z roku na rok idziemy krok dalej, to huragan, który wywołuje świąteczny czas jest coraz większy i większa też jest nasza frustracja i późniejsze rozczarowanie.
A co jest pod tym wszystkim? Co jest pod powierzchnią tego całego szaleństwa?
Niezależnie, od jakości karpia, fryzury ciotki i rozmiaru telewizora konfrontujemy nasze oczekiwania z rzeczywistością. Telewizja, Internet i reszta rodziny zadbała, aby oczekiwania, co do świąt były największe z możliwych, więc powiedzieć, że oczekiwania są duże to jak powiedzieć, że Mikołaj jest „przy kości”. Powiedzmy sobie wprost, po miesiącu bombardowania naszych uszu „Last Christmas” a oczu światełkami i uśmiechniętymi rodzinkami z bannerów reklamowych nasze oczekiwania są ogromne! A rzeczywistość? Nie powiem tu, że rzeczywistość jest smutna, bo to uroczy i pełen miłości czas. Oj nie! Jednocześnie rzeczywistość jest zupełnie inna. Inna niż się jej spodziewaliśmy. Siedzisz przy jednym stole z ludźmi, za którymi nie przepadasz, wujek znów gada o polityce, matka mówi o tym, jakim to jesteś oczkiem w głowie i jak świetnie Cię zna (a Ty już wiesz, że pod choinką znajdziesz skarpety i krem do golenia), znów będą Cię pytać, kiedy dzieci lub mówić jak powinieneś je wychowywać, że auto to musi być japońskie albo niemieckie a żona młodsza żeby Ci miał na starość, kto herbatę zrobić. Zapomniałbym o tym, że kobieta/panna lub mężczyzna/kawaler to powinien to i tamto, a ciotka w Twoim wieku to już miała męża i trójkę dzieci…
Brzmi znajomo?
Jak przeżyć święta w zgodzie ze sobą? Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Jak w drugi dzień świąt zamiast mówić „Całe szczęście już po świętach„, powiedzieć „To był dobry czas„?
- MOŻE BYĆ INACZEJ!
Bo naprawdę może! Często latami powielając ten sam rytuał, na tyle mocno wrośliśmy w cały schemat, ze nie dopuszczamy, iż mogłoby być inaczej. Na myśl przychodzi mi tu krótka i nieco patriarchalna anegdota:
W pewnej rodzinie matka z córką przygotowywały kurczaka na obiad. Przed włożeniem do wielkiego garnka matka zaczęła obcinać mu skrzydełka.
– Czemu obcinasz kurczakowi skrzydełka mamusiu? – Zapytała córka przyglądając się uważnie temu, co robi matka.
– Tak mnie nauczyła moja mama. To nasz tradycyjny sposób przyrządzania kurczaka. – Odpowiedziała z dumą matka.
– Ale po co to się robi mamo? – Drążyła dalej córka
– Idź zapytaj się babci ona Ci to powie. – Odpowiedziała matka wyraźnie zajęta przygotowywaniem posiłku.
Dziewczynka poszła więc do babci zajętej pracą w ogródku.
– Babciu, Babciu, po co obcinacie kurczakowi skrzydełka przed włożeniem go do garnka?
– Nie wiem wnusiu, tak nauczyła mnie moja mama. To według jej przepisu gotowałam ja i teraz Twoja mama.
– Ale po co to robicie? – Dociekała dziewczynka.
– Musisz zapytać się prababci – odpowiedziała babcia i wróciła do pielenia ogródka.
Dziewczynka zaciekawiona całą sprawą udała się, więc do pokoju prababci. Prababcia leżała na łóżku i oglądała telewizję.
– Babciu! – Powiedziała dziewczynka głośno i wyraźnie, bo prababcia miała problemy ze słuchem.
– Dlaczego obcinacie skrzydełka kurczakowi przed włożeniem go do garnka?! – Kontynuowała
– Bo mieliśmy w domu za mały garnek i nie chciał się zmieścić do środka.
Kurtyna.
Tak właśnie działają zasady i tradycje, jeśli zbyt mocno się do nich przywiązujemy. Działają cały czas, nawet, jeśli są dla nas nieużyteczne. (jak aplikacja w tle na komputerze. Spowalnia jego działanie, ale nadal działa). Dopiero, gdy rzucimy na nie światło naszej uwagi może pojawić się refleksja. A za refleksją zmiana. To samo tyczy się wszystkich rytuałów, które wykonujemy przed świętami (i nie tylko). Zwłaszcza w naszej, wciąż patriarchalnej kulturze. Kobiety nadwyrężają kręgosłupy, aby wszystko było jak należy posprzątane i ugotowane a w wigilie nawet nie mają ochoty jeść. Może i jest fajnie i przyjemnie, ale nie dla wszystkich. Jeśli nie domowe to gorsze, jeśli nie ma prezentów to źle, do kościoła tez trzeba iść, bo co powiedzą ludzie i rodzina. Przywiązując się do formy zaczynasz się ograniczać. A gdyby tak zadać sobie pytanie: Co JA chcę mieć w ten świąteczny czas? Czego ja potrzebuję? I znaleźć rozwiązanie, aby ten czas był magiczny także dla mnie. Wymyśl sobie swoje święta i podziel się nimi z rodziną. Nic więcej. Niech ten czas wesprze także Ciebie. Daj sobie prawo do świąt i „wybierz” taką tradycję, która Cię wspiera.
- WEŹ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE ŚWIĘTA
Święta to nie tylko Ty. I w sumie to zdanie powinno wystarczyć. „Nie lubię świąt, bo matka tłusto gotuje, nie lubię, bo nie przepadam za rodziną, nie lubię, bo zawsze jest wujek, nie lubię, bo oni to, nie lubię, bo oni tamto…” Ciągle ktoś inny jest odpowiedzialny za TWOJE ŚWIĘTA. Czas więc zadać sobie pytanie: Co JA w tym roku ZROBIĘ aby MOJE święta były wspaniałe? Nie lubisz karpia smażonego na tłusto? Gotuj razem z tą osobą, która go przygotowuje i dbaj o poziom „tłustości” albo przygotuj sobie swoją porcję tak jak lubisz. Nie lubisz wujka, nie siadaj obok niego albo właśnie usiądź i zmierz się z tym, co jest w Tobie, co tak Ci w nim przeszkadza. Bądź ciekawy, podejmuj inicjatywę tak abyś miał swój udział w tych świętach. Odpowiedz sobie na pytanie: PO CZYM POZNAM, ŻE TE ŚWIĘTA BĘDĄ NAJWSPANIALSZE W MOIM ŻYCIU? a następnie: CO ZROBIĘ, ABY TAKIE WŁAŚNIE BYŁY? Naprawdę nie trzeba wiele. Pamiętaj, że w każdej sytuacji, w której obarczasz kogoś winą – masz swój udział.
- NIC NIE JEST OSOBISTE
Święta to czas, kiedy z różnych stron świątecznego stołu dowiadujemy się, czego jeszcze nam brakuje i co powinniśmy zrobić. Od najmłodszych lat słyszymy, jaką szkołę powinniśmy wybrać i że lepiej powinniśmy się uczyć, bo będziemy zamiatać ulice. Później przychodzi czas na rozmowy o dzieciach, małżeństwie, rodzinie, samochodzie, pracy i wakacjach. „Taki stary i jeszcze nie ma dzieci”, „Taka młoda i już chłopakiem mieszka”, „Kiedy zmienicie mieszkanie na większe?”, „Tyle lat już tym samochodem jeździsz, byś coś nowego kupił”, „Dobra żona powinna…”, „Prawdziwy mężczyzna powinien…” Wszystko to dotyka nas mniej lub bardziej i sprawia, że przez pryzmat tych dialogów postrzegamy święta, jako takie a nie inne. Prawda jest jednak wyzwalająca. Z jakiegoś powodu matka lub ciotka mówią te rzeczy i dają sobie prawo do pouczania Ciebie i innych do tego jak powinieneś zrobić. I na pewno TY NIE JESTEŚ tym powodem. Te powody są w nich samych i są dyktowane przez ICH potrzeby, ICH dążenia, ICH problemy i ICH wyobrażenia na temat rzeczywistości i nich samych. Więc nawet, kiedy mówią do Ciebie i o Tobie – nie chodzi im o Ciebie! Zrozum! Nie chodzi o Ciebie! Nic nie jest osobiste! Osobistym staje się, kiedy dotyka to TWOICH potrzeb, TWOICH problemów, TWOICH dążeń i TWOICH wyobrażeń. Po dwóch stronach są jednak INNE potrzeby, dążenia, problemy i wyobrażenia i kiedy zaczynasz udowadniać, że Twoje jest lepsze pojawia się frustracja i w efekcie konflikt. Teraz, kiedy to rozumiesz, możesz z przyjemnością dać popracować matce nad jej wyzwaniami i na pytanie: „Kiedy wnuki? Ja w Twoim wieku już dwójkę bawiłam.” Odpowiedzieć: „Szanuję mamo. Zrobię tak by było jak najlepiej dla nas wszystkich.„.
- DAJ SOBIE PRAWO DO BYCIA NIEDOSKONAŁYM…
…a swoim świętom do bycia niedoskonałymi. Tak jak ustaliliśmy na początku, święta to masa oczekiwań i za sprawą przemysłu reklamowego i naszych nadziei rozdmuchanych do granic możliwości. Przypalone ziemniaki, zakalec lub plama na koszuli to niewybaczalne błędy. A co dopiero mówić o prezentach, które nie doszły na czas, temacie tabu poruszonym przy stole, lub sprzeczce? Masakra! Gdzie ten idealny świat jak z reklamy? Otóż święta nie są jak z reklamy! Ani tym bardziej jak z naszych oczekiwań i nadziei. Są takie, jakie są. Spędzasz wigilię sam, na dwa czy trzy domy, bo rodzina jest skłócona, u rodziny w szpitalu a może po prostu nie przepadasz za wszystkimi obecnymi na wigilii gośćmi i masz dosyć gadania o dzieciach, polityce i oglądania koncertu kolęd w telewizji? Cały czar i nadzieje pryskają z pierwszym kieliszkiem wódki? Zanim zaczniesz narzekać pamiętaj, że z jakiegoś powodu tam jesteś i nikt Cię kajdankami do stołu nie przywiązał. Pognałeś często kilka – set lub tysięcy kilometrów, aby spędzić ten wieczór właśnie z tymi ludźmi i w taki sposób. Wybrałeś ten moment. A więc uczestnicz i zaangażuj się. Porozmawiaj o hodowli gołębi i posłuchaj, co mają do powiedzenia o polityce. Bądź ciekawy ich zdania. Nie zakładaj, że wiesz już o nich wszystko. Możesz się zdziwić. Pośmiej się z nimi. Nie dokładaj do ognia tylko czerp z tego, co jest. Chcesz to pij, nie chcesz to nie pij, ale nie dopisuj filozofii do tego. Sytuacja jest kompletna niezależnie od Twojej oceny. Dziesięć osób przy jednym stole to 10 różnych światów. Albo będziesz się z nimi konfrontował, udowadniał, że Twoja racja jest jedyna właściwa albo będziesz świadomą częścią tej sytuacji. Twój wybór. Konfrontując zagłuszasz informacje, które do Ciebie płyną i w efekcie doświadczasz frustracji. Nikt nie każe Ci się zgadzać i lubić tej sytuacji i poglądów Twojego wujka. Po prostu bądź obecny z tymi ludźmi. Wtedy dostrzeżesz, że święta to naprawdę coś więcej niż karp z Lidla i plastikowy Jezusek w kościele.
- ODPOCZNIJ
Nie brzmi wyjątkowo prawda? A jednak w naszej kulturze, w której odpoczynek kojarzy się z lenistwem a relaks łączy się z obficie zastawionym stołem i morzem wódki raczej po na drugi dzień świąt nie będziesz czuł się wypoczęty i zrelaksowany. Nawet badania społeczne dowodzą, ze Polacy, jako naród nie potrafią wypoczywać. Jak więc przełamać ten impas i począwszy od najbliższych świąt nauczyć się relaksować i sprawić, że święta naprawdę będą spokojne tak jak sobie tego życzymy?
- Przede wszystkim zadbaj o regularny sen. Przy odpowiednich zabiegach urlopowych można spokojnie wyrwać ponad tydzień wolnego a to już wystarczający czas, aby zregenerować i wyregulować organizm w takim stopniu, aby mieć więcej energii po powrocie. Chodź spać i wstawaj o regularnych porach dbając, aby sen trwał minimum 7 i nie więcej niż 9 godzin.
- Relaks dla mnie to…? Odpowiedz sobie na to pytanie i poświęć temu przynajmniej godzinę w ciągu dnia wolnego. Przy minimalnych zdolnościach organizacyjnych spokojnie wyrwiesz godzinkę na zakurzoną od dawna książkę, spacer czy puzzle. Niech to będzie czas tylko dla Ciebie i najlepiej tylko z Tobą samym.
- Zadbaj o ruch w czasie świąt Na miarę możliwości rzecz jasna, bo obfity obiad czy kolacja mogą temu nie sprzyjać. Jestem zdania, że na poranne rozciąganie, spacer czy krótką jogę zawsze znajdzie się miejsce. Będziesz czuł się bardziej pobudzony, rześki i mniej ociężały.
- Najważniejsze! Nie obżeraj się do rozpuku. Ponieważ święta to nie jest czas wzmożonych aktywności, zanim strawisz pół stołu, które zjadłeś przed chwilą miną dwa miesiące a Ty przez święta nie będziesz mógł się ruszyć. Dobrym trikiem jest ten stosowany w Japonii i obszarze śródziemnomorskim. Czyli nakładanie minimalnych porcji i wydłużanie czasu biesiady do maksimum. Siedź rozmawiaj, skubnij sobie tego i skubnij tamtego. Nie musisz najeść się od razu.
- ZACHWYĆ SIĘ!
Dla mnie najistotniejszy punkt. Kiedy jesteś uważny łatwiej dostrzegasz też te dobre chwile. Nawet w tym zgiełku, hałasie dzieciaków, skrzypieniu sztućcy i oparach alkoholu są piękne chwile. Chwile zachwytu. Przystań wtedy na chwilę, zatrzymaj się i zrób w myślach… stopklatkę. Zapisz ją w pamięci i niechaj będzie jak kamień milowy tych świąt. Jak okładka albumu pt.: „Tegoroczne święta”. I życzę Ci w te święta jak najwięcej takich chwil zachwytu.
Zróbcie sobie wymarzone święta w tym roku!
Wasz P.
O AUTORZE
Piotr Borwin
Certyfikowany Coach EPC®, ekspert w obszarze komunikacji i relacji, certyfikowany project manager IPMA®, coach menedżera i lidera. Absolwent Erickson College International i Uniwersytetu Łódzkiego. Wiedzę zdobywał od praktyków coachingu z Polski, Europy, USA i Kanady. Wieloletni praktyk sprzedaży i zarządzania z ponadprzeciętnymi wynikami. Dzięki swojemu doświadczeniu, znakomicie rozumie specyfikę pracy menedżera oraz zarządzania i komunikacji z zespołem.
Dziś wspiera Klientów w obszarze relacji, kariery, umiejętności komunikacyjnych oraz kompetencji menedżerskich. Nie obce są mu tematy życia na emigracji, pewności siebie i samoakceptacji, wyznaczania i osiągania celów i wzmacniania pewności siebie . Specjalizuje się w coachingu relacji i coachingu menedżerskim. Jego największą zawodową pasją jest edukacja początkujących managerów. Jest twórcą autorskiego programu INTRO MANAGEMENT®, z pomocą którego od lat wspiera menedżerów.
Prywatnie podróżnik i zapalony backpacker. Pasjonat i praktyk filozofii ZEN. Fascynat storytellingu. W wolnym czasie grywa na ukulele i instrumentach etnicznych. Wielbiciel dobrej książki i częsty bywalec bieszczadzkiego szlaku. Hobbystycznie zajmuje się tematyką związaną z kreowaniem wizerunku, zdrowym trybem życia i medytacją.